Antidotum na beznadzieję
Nie mam zamiaru opisywać destrukcyjno-depresyjnej nudy
przełomu dziesięcioleci 80/90. Wyznam, że do dzisiaj ogarnia mnie przerażenie,
gdy ją sobie przypomnę.
Pozorowana praca, pozorowany wypoczynek, pozory myśli,
pozory pragnień - pozorowane życie… maleńki teatrzyk krasnoludka. Kołowrót bezsensu
z dodatkiem całkowitego braku jakiejkolwiek perspektywy, w tym przede wszystkim
duchowej.
I kiedy wydawało mi
się, że nic już, i nigdy nie potrafi mnie wyrwać z tego zaklętego kręgu wszechogarniającej
pustki, Bóg mi zatrzymał chorobą nużące szaleństwo zgrzytliwej codzienności.
Kierat ”zastopował” i
wszystko stanęło na głowie; a potem z tej „dezintegracji pozytywnej” nieśmiało
zaczęła powstawać nowa wartość.
Rzeczywista WARTOŚĆ.
Coraz większa i
większa, bo tym razem oparta o wiarę w Boga i wynikające z Niego „własne
możliwości”. Oparta o przekonanie, że trzeba mimo wszystko i wbrew wszystkim -
robić swoje.
I tak się dzieje do dzisiaj.
Po tamtym złym czasie pozostało mi wiele drzazg, także w
zachowanych tekstach i obrazach.
Sygnalizuję tu Państwu jedynie łagodne „smaczki” przeszłego
klimatu, bo doprawdy nie ma się nad czym rozwodzić i robić z bloga żalnika,
albo i czegoś znacznie gorszego.
Bóg wysłuchał / i to właściwie wszystko / mojej rozpaczliwej
prośby, choć trochę prześmiewczo „pod Okudżawę”, wypowiedzianej w wierszyku z
tamtego czasu :
Topię się Panie
I od tylu już zim
Dwa palce
Wytykam z topieli
Zechciejże spojrzeć
Niech choć raz
Dostrzegą je
Twoi anieli
Niech zetrą
Mi z serca i ust
Zimno błękitu
Może wówczas
W zieloności Twojej
Doczekam świtu
Wklejam też „Kołysankę”, pierwszy mój opublikowany linoryt,
który wycisza dotychczasowy chaos i jest zapowiedzią porządku w moim świecie.
W kolejnych odcinkach spróbuję opowiedzieć Państwu o pogodnym
mozole mojej nowej rzeczywistości, w której wreszcie, rezygnując z codziennego
„teatru”, odnalazłem siebie. W której wszystko co dotąd było skutecznie hamowane
- nagle wręcz wybuchło, mnie przynosząc radość spełnienia, a innym pożytek.
Jej wyniki można już dziś odnaleźć w sieci, w której jestem
obecny od 2006 roku.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna