Miał być teatrzyk
Prawie zaraz po studiach, około 1976 roku, próbowaliśmy z
Żoną założyć teatrzyk w weryńskim technikum rolniczym, gdzie wtedy uczyła. Idea
była przednia, jednak prawie natychmiast po pojawieniu się - zgasła „ z
przyczyn obiektywnych”. Pozostał po niej, prezentowany tu, jedyny ślad:
linoryt i fragment tekstu z projektowanego menu pierwszego spektaklu… Potem były
inne pomysły, ale może lepiej ich nie przypominać, bo skończyły się tym samym
co pierwszy - goryczą.
Tym chętniej, gdy potem nadarzyła się okazja, czyli pierwsze
lata „naszej przygody z transformacją”, wymyśliłem sobie zabawę z „Kotem”, jako
antidotum na małomiasteczkową i „etatową” nudę, ale o tym w następnym odcinku
wspominków.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna