piątek, 4 lipca 2014

Antidotum na beznadzieję



Nie mam zamiaru opisywać destrukcyjno-depresyjnej nudy przełomu dziesięcioleci 80/90. Wyznam, że do dzisiaj ogarnia mnie przerażenie, gdy ją sobie przypomnę.
Pozorowana praca, pozorowany wypoczynek, pozory myśli, pozory pragnień - pozorowane życie… maleńki teatrzyk krasnoludka. Kołowrót bezsensu z dodatkiem całkowitego braku jakiejkolwiek perspektywy, w tym przede wszystkim duchowej.
I kiedy wydawało mi się, że nic już, i nigdy nie potrafi mnie wyrwać z tego zaklętego kręgu wszechogarniającej pustki, Bóg mi zatrzymał chorobą nużące szaleństwo zgrzytliwej codzienności.
Kierat ”zastopował” i wszystko stanęło na głowie; a potem z tej „dezintegracji pozytywnej” nieśmiało zaczęła powstawać nowa wartość.
Rzeczywista WARTOŚĆ.
Coraz większa i większa, bo tym razem oparta o wiarę w Boga i wynikające z Niego „własne możliwości”. Oparta o przekonanie, że trzeba mimo wszystko i wbrew wszystkim - robić swoje.
I tak się dzieje do dzisiaj.
Po tamtym złym czasie pozostało mi wiele drzazg, także w zachowanych tekstach i obrazach.
Sygnalizuję tu Państwu jedynie łagodne „smaczki” przeszłego klimatu, bo doprawdy nie ma się nad czym rozwodzić i robić z bloga żalnika, albo i czegoś znacznie gorszego.
Bóg wysłuchał / i to właściwie wszystko / mojej rozpaczliwej prośby, choć trochę prześmiewczo „pod Okudżawę”, wypowiedzianej w wierszyku z tamtego czasu :

Topię się Panie
I od tylu już zim
Dwa palce
Wytykam z topieli
Zechciejże spojrzeć
Niech choć raz
Dostrzegą je
Twoi anieli

Niech zetrą
Mi z serca i ust
Zimno błękitu
Może wówczas
W zieloności Twojej
Doczekam świtu


Wklejam też „Kołysankę”, pierwszy mój opublikowany linoryt, który wycisza dotychczasowy chaos i jest zapowiedzią porządku w moim świecie.
W kolejnych odcinkach spróbuję opowiedzieć Państwu o pogodnym mozole mojej nowej rzeczywistości, w której wreszcie, rezygnując z codziennego „teatru”, odnalazłem siebie. W której wszystko co dotąd było skutecznie hamowane - nagle wręcz wybuchło, mnie przynosząc radość spełnienia, a innym pożytek.
Jej wyniki można już dziś odnaleźć w sieci, w której jestem obecny od 2006 roku.





sziler.pl

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna