niedziela, 6 lipca 2014

Sobie a muzom?



Moja twórczość zawsze była „wielotorowa”, choć nieodmiennie zmierzająca do swoistego - opisania świata. Pisałem, malowałem, rzeźbiłem, a po 1995 roku do tego serwisu wypowiedzi dołączyłem jeszcze metaloplastykę i grafikę. Dwie ostatnie formy wyrazu zaczęły być nawet przez parę lat wiodące. W ogóle trudno jest mi odpowiedzieć jednoznacznie na pytania: „co, czym i dlaczego?”; po prostu „co mi tam w duszy zagrało” to próbowałem i próbuję wyrazić, czasem wysublimowaną formą i techniką, częściej jednak sposobem Janka Muzykanta, czy Antka z archaicznych już, jak i ja sam, opowieści.
„Robiłem sztukę” i robię nie dla popisu i korzyści, a z - „koniecznej potrzeby”. Ten „imperatyw kategoryczny” jest zresztą, jak mi się wydaje, podstawowym warunkiem rzeczywistej sztuki.
Po niezamierzonym a błogosławionym pozbyciu się „pracy etatowej” przez parę lat prawie nie wychodziłem z pracowni, którą urządziłem sobie na strychu domu. Wyrzucałem z siebie na papier, deski i blachy to wszystko, co przez lata stagnacji się tam „zalęgło”…
I dopiero dużo później zacząłem się zastanawiać, czy jednak nie powinienem się podzielić tym moim „osobistym światem” z innymi. Chociażby przez wzgląd na ewangelizacyjny wydźwięk mojej przemiany, zdecydowanie odwrotnej niż w słynnym opowiadaniu Kafki.
Zacząłem więc brać udział w wystawach i wystawkach, zaczęła zauważać mnie prasa, ale prawdziwym oknem na świat i moją rzeczywistą galerią stał mi się Internet.  










Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna